1 lutego 1556 r. królowa Polski Bona Sforza opuściła Polskę i udała się do dziedzicznego włoskiego księstwa Bari. Powrót do rodzinnych posiadłości nie tylko nie przyniósł monarchini spokoju, lecz przyczynił się do jej tragicznej śmierci.
W 1548 r., po śmierci męża, króla Polski Zygmunta I Starego, Bona Sforza przeniosła się wraz z trzema córkami Zofią, Anną i Katarzyną na Mazowsze, gdzie przez kolejnych osiem lat spędzała najwięcej czasu. Coraz częściej w jej głowie pojawiała się myśl o powrocie do rodzinnej Italii, ponieważ w Polsce czuła się wyobcowana i niepotrzebna. Nie była w stanie porozumieć się ze swoim jedynym synem, królem Zygmuntem II Augustem, który wbrew woli jej i szlachty potajemnie ożenił się z Barbarą Radziwiłłówną, a do tego po przedwczesnej śmierci Barbary była podejrzewana o otrucie znienawidzonej synowej.
W 1556 r. Bona postanowiła więc wrócić do Bari, pozostawiając w Polsce trzy córki Zofię, Annę i Katarzynę, z których pierwsza przygotowywała się właśnie do wyjazdu do Wolfenbüttel i ślubu z księciem brunszwickim Henrykiem II. W podróży do ojczyzny towarzyszył królowej jej zaufany dworzanin Gian Lorenzo Pappacoda, który zresztą od dłuższego czasu namawiał ją do powrotu w rodzinne strony. Najprawdopodobniej od początku działał w porozumieniu z dynastią Habsburgów, której przedstawiciele chcieli zagarnąć należące do Bony księstwa Bari i Rossano. W listopadzie 1557 r. Pappacoda zlecił podanie królowej Bonie trucizny, a kiedy była już półprzytomna, wykorzystał okazję i sfałszował jej testament na polecenie króla Hiszpanii Filipa II. Choć to lekarz Gio Antonio di Matera i kuchmistrz Paolo Matrillo podali Bonie zabójczą substancję, to właśnie Pappacoda dowodził całą akcją. Bona zmarła 19 listopada 1557 r. na zamku w Bari i została pochowana w bazylice św. Mikołaja w Bari, gdzie w 1593 r. umieszczono jej okazały nagrobek autorstwa włoskiego mistrza Santiego Gucciego. Rzeźbiarz wykonał go na polecenie córki królowej, Anny Jagiellonki.
Pappacodzie wytoczono proces sądowy, lecz na skutek interwencji króla Hiszpanii Filipa II Habsburga został on przerwany. Władca nadał mu zresztą tytuł margrabiego Capurso i starostwo zamku Bari z roczną pensją, zapewne z wdzięczności za pomoc w zlikwidowaniu władczyni, która nienawidziła Habsburgów z wzajemnością. W liście do jednego z ministrów hiszpańskiego monarchy Pappacoda pisał zresztą z satysfakcją: Przez śmierć królowej polskiej wywiązałem się z obietnicy, uczynionej dworowi króla Jego Miłości Katolickiego. Filip II uzyskał na mocy sfałszowanego testamentu księstwa Bari i Rossano, a przy tym czuł się zwolniony ze spłaty pożyczki w wysokości 430 tysięcy dukatów, której dokumentami z 23 września i 5 grudnia 1556 r. Bona udzieliła namiestnikowi króla, księciu Alby Ferdynandowi Álvarezowi de Toledo.
Po śmierci Bony pożyczone przez matkę pieniądze, tzw. sumy neapolitańskie, próbowały odzyskać jej dzieci – król Zygmunt II August i jego siostry, lecz strona hiszpańska nie chciała ich oddać. W testamencie polski władca zapisał prawa do wierzytelności Rzeczypospolitej, więc kolejni polscy królowie walczyli o sumy neapolitańskie aż do 1674 r. Co prawda Annie Jagiellonce udało się z pomocą kardynała Stanisława Hozjusza odzyskać od Habsburgów ok. 43 tysiące dukatów, lecz pozostałych pieniędzy nie zwrócili już nigdy. Jak wyliczył w 2012 r. poseł Ruchu Palikota Marek Poznański, wierzytelność bez odsetek była wówczas warta ok. 235 milionów złotych. Polska nie ma już jednak roszczeń do sum neapolitańskich, a obecnie funkcjonują one jedynie w języku potocznym jako ogromna suma pieniędzy teoretycznie wymagalna, a praktycznie nieściągalna.
Autor: Marek Teler / Ilustracja: Otrucie królowej Bony, Jan Matejko, 1859 r.
powrót