Zegarek, który stworzył Breguet dla królowej Francji, nigdy nie trafił w jej ręce. Przechodził natomiast z rąk do rąk włamywaczy, handlarzy i... izraelskich komandosów. Oto pogmatwane dzieje słynnego jubilerskiego arcydzieła.
Abraham-Louis Breguet tworzył ten zegarek latami. Zdobił go, udoskonalał, modernizował, dodawał nowe funkcje. Miał powody, by się starać. Chronometr przeznaczony był dla królowej Francji Marii Antoniny. Nie wiadomo, kto zlecił Breguetowi stworzenie tego dzieła. Według jednych, zegarek zamówiła dla siebie królowa, ale bardziej prawdopodobnym jest, że zlecenie złożył hrabia Hans Axel von Fersen, szwedzki arystokrata, który cieszył się wielkimi względami królowej. Okazywała mu ona ponoć tyle życzliwości, że w Paryżu krążyły plotki na ich temat. Mówiono, że hrabia był kochankiem Marii Antoniny.
Prezent od wielbiciela
Hrabia von Fersen miał duże wymagania. Chciał, by Breguet stworzył dla królowej najpiękniejszy i najbardziej precyzyjny zegarek na świecie. Koszty nie grały roli, czas ukończenia dzieła też się nie liczył. Ważnym było, by chronometr mieścił się w kieszeni sukni, by był dokładny i by było w nim jak najwięcej złota. Wymagania hrabiego były wyśrubowane, ale Breguet sam sobie też wysoko zawiesił poprzeczkę. Pragnął, by przeznaczony dla królowej zegarek był odporny na wstrząsy i by wskazywał wszystko, co chronometr w tamtym czasie był w stanie pokazać. Nie tylko godziny, minuty i sekundy, ale też datę, czas astronomiczny, fazy księżyca i kalendarz wieczny. Mówiąc w skrócie Breguet chciał, by zegarek ten był skurczoną do niedużych rozmiarów wersją wielkiego zegara katedralnego.
Zlecenie hrabiego von Fersena wpłynęło w 1783 r. i choć Breguet bardzo się starał, by sprostać wyzwaniu, to jednak stale coś mu przeszkadzało w szybkim ukończeniu dzieła. Winna była historia. Nagle tak bardzo przyspieszyła swego biegu, że nawet najbardziej precyzyjny mechanizm nie był w stanie nadążyć. W 1789 r. we Francji wybuchła rewolucja, do władzy doszli jakobini i w kraju zapanował taki terror, że nikt nie czuł się bezpieczny. Monarchia upadła, królową wtrącono do więzienia, a niedługo po tym życie Bregueta zawisło na włosku. Jako bywalec dworu królewskiego i wykonawca prac zlecanych mu przez różnych arystokratów, zegarmistrz stał się osobą wybitnie podejrzaną. Jakobini chcieli go aresztować i groziła mu śmierć, ale wtedy Breguetowi z pomocą pospieszył krajan, Jean Paul Marat. On również pochodził z Neuchatel, a na dodatek miał ponoć wobec Bregueta dług wdzięczności. W swoim czasie zegarmistrz wyprowadził go w niewieścim przebraniu z domu otoczonego przez tłum żądający śmierci rewolucjonisty. Teraz, w 1792 r. Marat zrewanżował się. Gdy powiedziano mu, że na Bregueta wydany został wyrok śmierci, pomógł mu uciec z Francji.
Pełny artykuł Pawła Pizuńskiego możecie przeczytać w drugim numerze „Historii bez Tajemnic".
Ilustracja: Przechowywany w Muzeum Sztuki Islamskiej w Jerozolimie zegarek królowej Marii Antoniny nazywano „Moną Lizą wśród zegarków" lub „świętym Graalem zegarmistrzostwa", fot. Michael Vainshtein (CC BY-SA 4.0).
powrót