Pojęcie „ojciec święty” nie zawsze oddaje istotę rzeczy. W czasach słusznie minionej przeszłości niektórzy papieże zasłynęli bardziej jako lubieżnicy niż obrońcy wiary. Moralne zepsucie stało się znakiem firmowym renesansu.
Kościół katolicki – zresztą nie tylko katolicki – zawsze z pewną niechęcią odnosił się do zjawiska homoseksualizmu, argumentując, że jest niezgodny z naturą, stworzoną i jasno określoną bądź co bądź, przez samego Boga. Już starożytni ojcowie Kościoła potępiali związki osób tej samej płci, stawiając je na równi z innymi nieczystościami, takimi jak: pożyczanie na procent, przykładanie przesadnej wagi do strojenia się czy branie kąpieli. Podstawę do ataków mieli solidną – Pismo Święte. W Księdze Kapłańskiej (Stary Testament), czytamy: „Nie będziesz obcował z mężczyzną, jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość”.
W podobnym duchu, wieki później, wypowiadał się Święty Paweł, grzmiąc, że homoseksualiści nie mają co marzyć o królestwie Bożym. Bazyli Wielki, wybitny wczesnochrześcijański pisarz, żyjący w 4 wieku n.e., podpowiadał prawodawcom, aby mężczyzn parających się homoseksualizmem karać tak jak cudzołożników.
Wraz z rozwojem życia zakonnego (i wszelkich zagrożeń wypływających ze wspólnego przebywania osób jednej płci pod jednym dachem), aby dyscyplinować mnichów, Sobór Laterański III (1179 rok) ogłosił, iż duchowny nakryty na praktykach homoseksualnych: „zostanie wyłączony ze stanu duchownego, albo zmuszony do pobytu w klasztorze celem odbycia pokuty”. Tyle teoria. Ojcowie Kościoła, tworzący w czasach późnego antyku, nie przewidzieli, że za jakiś czas nadejdzie epoka renesansu a wraz z nią znaczne rozluźnienie obyczajów. Odczuwalne nie tylko w Kościele, ale także w samym jego sercu, czyli w Watykanie.
Genialni odmieńcy
Odrodzenie to w największym skrócie czas wielkich wojen religijnych i wielkich osiągnięć w dziedzinie sztuki i szeroko rozumianej humanistyki. W tym artykule bardziej od dowódców sił zbrojnych, interesują nas przywódcy intelektualni – ci, którzy wytyczali nowe kierunki w malarstwie czy filozofii. Oraz ich mecenasi, czyli, między innymi, przedstawiciele Kościoła.
Być może najsłynniejszym artystą tego czasu o skłonnościach homoseksualnych był Michał Anioł, choć do dziś badacze zastanawiają się, czy aby nie był osobą, która po prostu odrzucała seks – czy to z kobietami, czy mężczyznami. Jednak historyk Andrzej Wyrobisz, autor artykułu „Odmieńcy i fałszerze”, opublikowanego w „Przeglądzie Historycznym”: „Znamy przecież nawet imiona wielu jego seksualnych partnerów, przyjaciół, kochanków: Gherardo Perini, Antonio Mini, Piero d’Argento, Silvio Falcone, Piero Urbano, Simone, Francesco d’Amadore (Urbino), Andrea Quaratesi, Febo di Poggio, Cecchino de’ Bracci. I oczywiście Tommaso de’ Cavalieri, największa miłość Michała Anioła, być może – jak sądzą niektórzy – wyłącznie platoniczna, ale najbardziej żarliwa i namiętna, a przy tym doskonale udokumentowana zachowanymi listami Michała Anioła i Tommaso, adresowanymi do Tommaso miłosnymi sonetami pisanymi przez Michała Anioła, a także rysunkami, jakie Michał Anioł wykonywał specjalnie dla swego przyjaciela i kochanka, emanującymi erotyzmem, dla których Tommaso był najprawdopodobniej modelem”...
/pełny artykuł Artura Górskego "Papieże? Nie wierzę..." można przeczytać we wrześniowym numerze „Historii bez Tajemnic"/
powrót