Zadziwia niewielka liczba pamiątek, jakie ocalały po Fryderyku Chopinie. Przesądził o tym nieszczęśliwy splot przypadków: wojenne grabieże, ludzka małostkowość, a także zwykła chciwość.
Fryderyk Chopin zmarł 17 października 1849 roku o godzinie 2 nad ranem w swoim mieszkaniu przy placu Vendôme w Paryżu. Niemal natychmiast po tym jak geniusz oddał ostatnie tchnienie, rozpoczął się dziwny chocholi taniec nad jego grobem. Przedmiotem tej osobliwej gry stały się osobiste pamiątki po wielkim kompozytorze. Dla jednych stały się one przedmiotem pożądania i niezmordowanych zabiegów, dla innych – wręcz przeciwnie, źródłem obaw i niechcianych problemów.
Do tych drugich zaliczyć należy przede wszystkim szwagra Chopina, a więc męża jego ukochanej siostry Ludwiki. Kalasanty Jędrzejewicz wykazywał zmysł ekonomiczny, ale na pewno brakowało mu delikatności i wyczucia sytuacji. Można też domniemywać, że nie uświadamiał sobie geniuszu i wielkości Fryderyka. Podejrzewając, że Chopin umarł bardzo zadłużony, nakazał Ludwice sprzedać na licytacji wszystkie pamiątki po bracie. Co więcej, nie pozwolił jej nawet wziąć żadnych pamiątek po Fryderyku.
Ludwika była zrozpaczona. Panująca w tamtych czasach tradycja podporządkowania żony woli męża nie pozostawiała jej zbyt wielkiego pola manewru. Zarówno ona sama, jak i przyjaciele Chopina pragnęli, aby pamiątki po nim skupić w jednym miejscu – muzealnej placówce kultywującej pamięć o wielkim kompozytorze. Małostkowy opór Kalasantego Jędrzejewicza zniweczył te zamiary.
W przeciwieństwie do swego banalnego męża Ludwika była osobą nietuzinkową. Odebrała w genach muzykalność. Dobrze grała na fortepianie, śpiewała, skomponowała kilka utworów.
Ludwice udało się jednak wybrać spośród rzeczy po bracie kilka listów, zapisków, rękopisów i pukli włosów, z wyraźną intencją ocalenia ich dla potomności. Reszta schedy po Fryderyku została sprzedana podczas cichej, anonimowej licytacji. Ludwika zadbała o to, by ceny podczas tej swoistej aukcji były niskie, tak aby umożliwić zakup tych rzeczy przede wszystkim przyjaciołom Chopina. Tym sposobem meble, dywany, srebra, porcelana i toaletowe utensylia, osobiste drobiazgi i pióra zostały 30 listopada zlicytowane na rue des Jeûneurs. Największą beneficjentką licytacji okazała się uczennica Chopina, zakochana w nim platonicznie Jane Stirling ze Szkocji.
Większość pamiątek z tej pamiętnej licytacji rozeszła się jednak po świecie. Tylko wielkoduszności i determinacji tych dwóch kobiet: Ludwiki i Jane Stirling, zawdzięczamy ocalenie resztek osobistych pamiątek po Chopinie.
Ilustracja: Po śmierci Fryderyka Chopina pozostałe po nim pamiątki stały się obiektem pożądania, ale też źródłem obaw i problemów. Na ilustracji portret kompozytora autorstwa Eugène'a Delacroix z 1838 r.
powrót