18 sierpnia 1941 na bezpośredni rozkaz Józefa Stalina, specjalne oddziały NKWD wysadziły Dnieprzańską Elektrownię Wodną w Zaporożu. Woda ze zniszczonej zapory zalała niemieckie wojska oraz ludność cywilną, powodując śmierć około 1500 Niemców oraz nieustaloną liczbę strat wśród cywili. Szacunki wahają się, w rezultacie powodzi miało zginąć od 20 000 do nawet 10 000 niewinnych ludzi.
Reżim komunistyczny podjął decyzję bezludnej realizacji taktyki spalonej (w tym przypadku: zalanej) ziemi nie bez wahania. Oczywiście nie chodziło o życie Ukraińców, ale morale reszty mieszkańców ZSRR, widzących zniszczenie jednego z symboli sowieckiej industrializacji oraz o groźbę wykorzystania ofiar przez propagandę narodowosocjalistyczną. Niemcy jednak nie mieli głowy do zajęcia się tragedią, zupełnie ignorując śmierć dziesiątek tysięcy potencjalnych sojuszników.
W 1950 tamę odbudowano i wznowiono produkcję prądu. Do dziś pamięć po ofiarach powodzi jest praktycznie nieznana, poza lokalną społecznością i kręgami nacjonalistycznymi na Ukrainie.