W czerwcu 1995 roku na osiedlu studenckim w Łodzi doszło do zgwałcenia i zabójstwa 22-letniej dziewczyny. Śledczy niemal od razu wytypowali podejrzanego, ale ten zapadł się pod ziemię. Wpadł dopiero po 25 latach w Rosji, gdzie ułożył sobie życie i założył rodzinę. Teraz odpowie za zbrodnię przed sądem.
17 czerwca 1995 roku. Dobiegała końca sesja egzaminacyjna, która na studiach prawniczych na pewno nie należała do łatwych – szczególnie na III roku. Historia Polski, podstawy prawoznawstwa czy logiki ustępowały miejsca konkretnym, coraz poważniejszym zagadnieniom z zakresu prawa cywilnego czy karnego. Tym bardziej, korzystając z ładnej pogody, przyjemnej temperatury i uroków weekendu, warto było pójść gdzieś i nieco się zrelaksować – potańczyć, pogadać ze znajomymi, napić się. Tak właśnie pomyślała 22-letnia Hanna S.
Studenci, szczególnie ci, którzy mieszkali w akademikach na osiedlu nazywanym „Lumumbowo" (od ulicy poświęconej Patrice'owi Lumumbie, pierwszemu premierowi Demokratycznej Republiki Konga), nie musieli daleko szukać. W akademiku Uniwersytetu Medycznego działał (i do dziś działa) klub studencki „Medyk". Dobra muzyka, sporo znajomych i przystępne ceny – czego chcieć więcej?
Tego wieczoru Hanna S. wybrała się do „Medyka" z przyjacielem. Bawili się tam z grupką znajomych. Ci znali się z nieco od nich starszym klubowym ochroniarzem – 31-letnim Mirosławem Ż. Hanna od razu mu się spodobała – nic w tym dziwnego – podobała się wielu mężczyznom, była atrakcyjną, miłą i uśmiechniętą dziewczyną. On był jednak w pracy. Około godziny trzeciej nad ranem studenci wrócili do akademika – X Domu Studenckiego – jeszcze na osiedlu uniwersyteckim, ale po drugiej stronie, przy ulicy Matejki. To charakterystyczny, najwyższy z tamtejszych domów studenckich. Zabawa trwała nadal w poszczególnych pokojach – nie brakowało alkoholu. Wkrótce zjawił się Mirosław Ż. z kilkorgiem znajomych, choć sam nie był studentem.
Z Hanną jest coś nie tak
Niewiele później, około godziny 3:30, Hanna postanowiła położyć się spać. Do pokoju odprowadził ją kolega z piętra, Gruzin o imieniu Vano. Sam wrócił na imprezę, ale po jakimś czasie też poszedł się położyć. Zajrzał jeszcze do Hanny i stwierdził, że ta zasnęła jak kamień. Godzinę później z akademika wyszedł Mirosław Ż. ze znajomymi.
Ilustracja: W czerwcu 1995 r. na osiedlu studenckim „Lumumbowo" w Łodzi doszło do zgwałcenia i zabójstwa 22-letniej dziewczyny. Fot. Jacek Bogdan (CC BY-SA 4.0).
powrót