Starcie wojsk polsko-litewskich z armią Zakonu Krzyżackiego w 1440 jest jednym z najlepiej rozpoznawalnych wydarzeń historycznych w Polsce. Jednak data ta jest istotna z punktu widzenia dziejów powszechnych, jej znaczenie dalece przekracza kontekst środkowoeuropejski. Jest jedną z największych, a wedle niektórych z kryteriów, największą bitwą średniowiecza (o ile zwracamy uwagę na ciągłe starcia z wyłączeniem oblężeń), wzięły w niej udział siły praktycznie z całej Europy. Prócz rycerstwa zachodniego, walczącego jako ochotnicy w szeregach Zakonu, w siłach polsko-litewskich można było odnaleźć wojowników z Hospodarstwa Mołdawskiego, polskich księstw nie włączonych do Korony (jak Mazowieckie, czy Płockie), litewskich lenn na Rusi, najemników z Czech, Moraw, Śląska oraz ze Złotej Ordy. Był to więc bój jeszcze bardziej kosmopolityczny i różnorodny niż starcia w Wojnie Stuletniej, czy ochotnicze wyprawy Rekonkwisty.
Jednak największą rolę w świadomości historycznej, prócz Polaków i Litwinów, bitwa z 1410 odegrała w umysłach Niemców. Zmitologizowana podczas XIX wieku Bitwa pod Tannenbergiem, pod takim mianem znana jest u naszych zachodnich sąsiadów, została podniesiona do rangi narodowej tragedii, gdy zdrowe siły germańskiego żywiołu zostały pokonane przez "wschodnią dzicz". Dlatego też gdy w 1914 wojska Drugiej Rzeszy zmierzyły się z armią carską, propaganda niemiecka ochrzciła starcie z końca sierpnia "Drugą Bitwą pod Tannenbergiem", i historyczną zemstą na Słowianach jako takich. Wojskowi, historycy i dziennikarze pod władzą Kaisera musieli jednak dokonać prawdziwej ekwilibrystyki topograficznej, gdyż starcie odbywało się na nieporównywalnie większym obszarze, niż bitwa z piętnastego wieku, i powinni być nazwane "Bitwą pod Olsztynem". Te wątki były podnoszone też przez propagandę narodowosocjalistyczną podczas Drugiej Wojny Światowej, w coraz ostrzejszych i bardziej rozpaczliwych próbach podniesienia morale upadającego imperium.
Wracając do obozu zwycięzców: w Polsce pamięć o triumfie grunwaldzkim odgrywała wiele różnych, choć głównie narodowotwórczych ról. Obraz Jana Matejki z 1878 należy do i do najbardziej znanych dzieł malarza, jak i najbardziej rozpoznawalnych scen w wyobraźni zbiorowej Polaków. Grunwald, jako hasło, był odnośnikiem wielu politycznych treści, niepodległościowych, a po odzyskaniu wolności, antyniemieckich. Władze Polski Ludowej usiłowały przekłuć mit grunwaldzki w sentyment antyklerykalny, a także wykorzystywały wizerunek Krzyżaków w propagandzie antyerefenowskiej. Nie brakowało ku temu materiału ikonograficznego, gdyż kanclerz Konrad Adenauer, czołowy "rewanżysta znad Renu", został pasowany na honorowego rycerza zgromadzenia w 1958 i pozował do zdjęć w płaszczu zakonnym. Sfilmowana z rozmachem ekranizacja Krzyżaków Sienkiewicza, należy do najbardziej udanych obrazów kina epoki. Film Aleksandra Forda zapadł w pamięć kolejnym pokoleniom widzów, dostarczając i szczerej rozrywki i śmiechu z technicznych niedociągnięć polskiej kinematografii, czego symbolem jest podróżnik w czasie, król Jagiełło z zegarkiem (co zostało jednak wyretuszowane z późniejszych wersjach filmu).
Dziś, w rocznicę Bitwy pod Grunwaldem, smutne pytanie: czy wolna polska zdobędzie się kiedyś na tak pełne rozmachu pokaznaie historii, jak robiła to PRL? Od premeiry "Krzyżaków" Aleksandra Forda minęło ponad 60 lat, a dzisiejsze produkcje nie moga się z nimi równać...
powrót