Prawdziwy wandalizm
Gdy dziś używamy terminu „wandale" na określenie młodzieży, niszczącej przystanki, albo pseudokibiców nie szanujących obiektów sportowych, przywołujemy wspomnienia znacznie bardziej dramatyczne, niż kiepski mecz piłkarski. Wandalowie to zbiorcza nazwa na grupę plemion Wschodniogermańskich, przemierzających Europę u schyłku istnienia cesarstwa rzymskiego, w epoce wędrówki ludów. Jedna z ich wypraw jest powszechnie uznawana za dobijający dla Rzymu cios. 2 czerwca 455 Wandalowie po wodzą króla Genzeryka, wkroczyli do Wiecznego Miasta, co niezwykłe: praktycznie nie napotykając oporu.
Sama inwazja nie była wynikiem żadnego sporu ideologicznego czy cywilizacyjnego (elity wandalskie romanizowały się bez oporów), a choć sam barbarzyński król była arianinem, nie była to też żadna heretycka krucjata, ale zemsta urażonego sojusznika Rzymu. Genzerykowi obiecano za żonę córkę cesarza Walentyniana III, ale gdy jego następca Petroniusz Maksymus wydał Eudokię za swego syna, Wandal postanowi się zemścić. Najazd barbarzyńców spowodował panikę i potężne mury miasta nie zostały obsadzone. Król pozwolił swoim ludziom złupić miasto, a sam zabił cesarza, pochwyć jego podopieczną i wydał ją za mąż za swojego syna (wymuszając spełnienie złożonej niegdyś obietnicy).
Wandalowie nie byli jedynym agresywnym plemieniem ówczesnej Europy. Ba!, w porównaniu z innymi grupami z północy wschodu, wykazywali się dość zawansowaną organizacją, otwartością na kulturę rzymską i względną tolerancją religijną. Złupienie Rzymu zrujnowało ich opinię, ale stało się w głównej mierze przez zawziętość samych Rzymian, potomków ofiar z 455. Nie sposób oszacować dokładnej liczby ofiar tego zdarzenia; na pewno zachowanie zdobywców, usiłujących nie tylko ukraść wszystkie dobra zdatne do wywozu, ale też zniszczyć pozostałe, przeszło do słownika przetrwałych Rzymian, a potem do wielu języków europejskich. Morał owej historii jest ponadczasowy: brak oporu wobec wandali powoduje niepowetowane straty.