8 października 1943 r. w barze „Za kotarą" doszło do jednej z najbardziej spektakularnych akcji likwidacyjnych Polskiego Państwa Podziemnego. Zginęło w niej co najmniej dziewięć osób – nie tylko niemieccy szpiedzy, ale i zasłużona działaczka kontrwywiadu Armii Krajowej.
Akcja w barze „Za kotarą" wymierzona była przeciwko pochodzącemu z Łodzi Józefowi Staszauerowi, oficerowi Oddziału V Komendy Głównej Armii Krajowej, który okazał się niebezpiecznym konfidentem Gestapo. Staszauer pochodził z Łodzi i był synem zamożnego nauczyciela muzyki. Lubił obracać się w artystycznym środowisku, a przez pewien czas próbował nawet swoich sił jako filmowiec. Prowadził też w Łodzi kilka lokali rozrywkowych, w tym popularną restaurację-dancing „Louvre" przy ul. Piotrkowskiej. Już w latach 30. wraz z żoną Eugenią Heleną miał nawiązać współpracę z polskim wywiadem wojskowym w Gdańsku i Bydgoszczy, przyczyniając się jakoby swoją działalnością do zdemaskowania kilku niemieckich szpiegów.
W czasie okupacji Józef Staszauer przebywał w Warszawie, gdzie posługiwał się fałszywym nazwiskiem „Józef Dalder". Pod koniec 1942 r. zaangażował się w działalność konspiracyjną jako oficer Oddziału V Komendy Głównej Armii Krajowej o pseudonimie „Aston" i początkowo cieszył się zaufaniem wśród innych żołnierzy podziemia. Jednocześnie od 1940 r. prowadził bar „Za kotarą" przy ul. Mazowieckiej, cieszący się wśród mieszkańców stolicy dużą popularnością. Z czasem jednak zaczęło się tam roić od gestapowców, a po mieście zaczęły krążyć informacje o domniemanej współpracy Staszauera z Gestapo.
W połowie 1943 r. sprawą „Astona" zainteresował się Wydział Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Komendy Głównej Armii Krajowej, lecz zanim zdążył rozpracować Staszauera, doszło do tragedii. 19 sierpnia 1943 r. w zasadzkę współpracującego z Niemcami akowca wpadł jego przełożony z Oddziału V Komendy Głównej AK, porucznik Wojciech Lilienstern „Wiktor„. Został aresztowany przez Gestapo i osadzony na Pawiaku, kiedy organizował ze swoim patrolem akcję likwidacyjną na jednym z niemieckich agentów. Po dwóch miesiącach został zamordowany, lecz przed śmiercią zdążył wysłać kolegom gryps o treści: „Aston" zdrajca.
Decyzję o zlikwidowaniu Staszauera podjęto, kiedy działająca w kontrwywiadzie AK studentka PIST-u Wanda Gojawiczyńska rozpoznała w towarzyszącym Staszauerowi w restauracji „Fregata" Niemcu szefa Abwehrstelle. Do zorganizowanej przez oddział likwidacyjny 993/W akcji doszło 8 października 1943 r., a jej przebieg był wyjątkowo dramatyczny. Izabella Horodecka z referatu 993/W wspominała w raporcie z 1946 r.: Ponieważ lokal był mały i nasi ludzie zostali ostrzelani przez znajdujących się w barze gestapowców – zaczęła się ogólna strzelanina i – w rezultacie – masakra prawie wszystkich znajdujących się tam gości. W ten sposób zlikwidowano jedenastu Niemców ze Strasauserem [Staszauerem – przyp. aut.] na czele, ale niestety, w czasie strzelaniny zginęły cztery niewinne osoby. Meldunki ZWZ-AK podają nieco odmienne dane na temat skutków akcji – śmierć poniosło dziewięć osób, a trzy zostały ranne.
W czasie akcji zginął nie tylko Józef Staszauer, ale też między innymi jego żona Eugenia Helena i szwagier Eugeniusz Loroch, również podejrzewani o współpracę z Gestapo. Wśród niewinnych ofiar strzelaniny znalazła się zaś m.in. aktorka Maria Malanowicz-Niedzielska, która pracowała w barze „Za kotarą", aby rozpracowywać Staszauera z ramienia kontrwywiadu AK. Warto wspomnieć, że wyrok śmierci na Staszauera, jego żonę i szwagra został wydany dopiero 19 listopada 1943 r., a więc ponad miesiąc po wykonaniu akcji. Niebezpieczeństwo, że kolaborant wyda kolejne osoby było jednak zbyt wielkie, aby czekać na dopełnienie wszelkich formalności.
Autor: Marek Teler / Zdjęcie: Polona
powrót