Katastrofalna inflacja w latach 20. XX wieku była dla Niemców ogromnym wstrząsem. Psychiatrzy donosili o nowej chorobie: dotknięci nią pisali w amoku na kartkach niekończące się rzędy zer.
Czasy są ciężkie, lecz zwycięstwo pewne! – głosił jeden z niemieckich sloganów propagandowych w czasie I wojny światowej. Przystępując do walki w 1914 r., niemieckie władze rzeczywiście w to wierzyły. Zakładały, że konflikt z Francją potoczy się tak jak wojna z lat 1870–1871. Wojska Rzeszy szybko zajmą część kraju wroga i zmuszą go do zapłacenia wielkiej kontrybucji. Koszt prowadzenia wojny już wkrótce się więc zwróci – i to z pokaźnym naddatkiem.
Przekonanie to skłoniło Berlin do bardzo ryzykownych kroków w polityce finansowej. By utrzymać swoje ogromne armie, walczące z Francją, Anglią i Rosją, niemiecki rząd zaciągał w miarę przedłużania się konfliktu coraz większe długi. Zaczął też drukować w tym celu pieniądze bez pokrycia. Rosnące w efekcie zadłużenie i inflacja budziły jego zatroskanie, ale nie popadano w panikę. Wyciśnięcie z pokonanej w końcu Francji wielkich pieniędzy i odszkodowań w naturze miało załatwić te problemy.
Stało się jednak dokładnie odwrotnie. W 1918 r. wyczerpane konfliktem Niemcy skapitulowały i pogrążyły się w zamęcie. Obalono cesarza Wilhelma II i monarchię zastąpiła republika zwana weimarską. Nowy, socjaldemokratyczny rząd w Berlinie stanął wobec dramatycznego wyzwania: to zadłużone po uszy Niemcy musiały zapłacić gigantyczne odszkodowania zwycięskim aliantom, w tym głównie Francji.
W kończącym wojnę traktacie wersalskim nie podano konkretnej sumy, alianci zażądali jednak od Niemiec równowartości 132 miliardów marek. Miały być uiszczane w ratach. Rząd w Berlinie łamał sobie głowę, jak to zapłacić albo jak wykręcić się od płacenia. Był między młotem a kowadłem. Z jednej strony alianci grozili interwencją militarną w razie ociągania się z przesyłaniem pieniędzy, z drugiej strony wyżyłowanie Niemiec z tak wielkich kwot groziło pogrążeniem się społeczeństwa w nędzy. To zaś z kolei prowadziłoby do wzrostu popularności skrajnych sił politycznych – komunistów, marzących o rewolucji na wzór bolszewicki, i nacjonalistów, pragnących rewanżu za klęskę w 1918 r. i mogących pchnąć kraj do kolejnej wojny.
Oszwabić Francuzów
Brytyjski ekonomista John M. Keynes ostrzegał, że nadmierne obciążenie Niemiec będzie miało zgubne konsekwencje ekonomiczne dla Europy. Francuzi nieustępliwie żądali jednak pieniędzy. Ich argumenty brzmiały sensownie: na zachodnim froncie działania wojenne toczyły się prawie wyłącznie na terytorium Francji i Belgii. Niemcy nie doznały zniszczeń, ich potężny przemysł pozostał nienaruszony. Poradzą więc sobie z odszkodowaniami, na które jak najbardziej zasłużyli.
Pełny artykuł Marcina Szymaniaka możecie przeczytać w czwartym numerze „Historii bez Tajemnic".
Ilustracja: Wartość pieniądza w Republice Weimarskiej była tak niska, że mieszkańcy wykorzystywali banknoty do tapetowania ścian, fot. Georg Pahl, źródło: Bundesarchiv, Bild 102-00104 / CC-BY-SA 3.0.
powrót