Kwiecień 2003 roku. W Starowej Górze pod Łodzią znika pięcioosobowa rodzina Bogdańskich. Do dziś nie udało się jej odnaleźć. Zaginięcie, porwanie, zabójstwo, samobójstwo, a może ucieczka? Tego wciąż nie wiadomo, ale za głową rodziny i jego żoną wydano listy gończe. Śledczy podejrzewają ich o oszustwa.
Bożena Kuśmider urodziła się 18 kwietnia 1959 roku. Jej przyszły mąż, Krzysztof Bogdański, niespełna dwa lata później – w styczniu 1961 roku. Poznali się jako nastolatkowie w technikum łączności. Ich szkolna miłość była na tyle silna, że w 1985 roku wzięli ślub. W 1987 roku na świat przyszła Małgosia, a cztery lata potem Kuba. Najpierw rodzina mieszkała z rodzicami Bożeny, później wynajmowała mieszkanie w wieżowcu na jednym z łódzkich osiedli. W 1993 roku matka Krzysztofa, Danuta, doznała udaru. Od tego czasu kobieta miała problemy z chodzeniem i mową. Krzysztof, którego Danuta wychowała samotnie, wziął ją pod opiekę.
W 1998 roku Krzysztof zakończył budowę domu tuż pod Łodzią – przy ulicy Parterowej w Starowej Górze, w gminie Rzgów – gdzie zamieszkali wszyscy razem: on, Bożena, Małgosia, Kuba i Danuta. Działkę dostali wcześniej w prezencie ślubnym od rodziców Bożeny. Krzysztof praktycznie wszystkie prace w ich nowym domu, poza typowo murarskimi zadaniami, wykonał sam. Był zresztą człowiekiem wielu talentów – interesował się elektroniką, finansami, potrafił zarabiać pieniądze.
22 lutego 2000 roku założył firmę „Bestseller Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Wdrożeniono-Handlowe” na ulicy Sienkiewicza 9 w Łodzi. Krzysztof handlował sprzętem elektronicznym, a do tego miał sobie dorabiać, sprzedając pirackie oprogramowanie na targach i giełdach, na przykład pod stadionem Łódzkiego Klubu Sportowego czy w Warszawie. Zebrał wokół siebie stałe grono klientów. W środowisku mówiono na niego „Wynalazca”, bo znalazł sposób na zdejmowanie blokad z coraz popularniejszych telefonów komórkowych czy zabezpieczeń nagrań z kamer przemysłowych.
Jeszcze w 2000 roku do siedziby firmy Krzysztofa Bogdańskiego ktoś się włamał. Rodzina otrzymała potem z tego tytułu aż 470 tysięcy złotych odszkodowania. Biznes szedł na tyle dobrze, by utrzymać dom, dzieci wysłać do prywatnych szkół, a także kupić wysokiej klasy samochód – Volvo S70…
/pełny artykuł Patryka Szulca w drugim numerze Historii bez Tajemnic/
powrót