Mija 55 lat od początku wielkiej rewolty polityczno-obyczajowej, która wstrząsnęła zachodnią Europą. W wydarzeniach, które nastąpiły po wiośnie 1968 roku wielką rolę odegrali niemieccy terroryści z Rote Armee Fraktion. Kim byli, dlaczego wybrali taki, a nie inny sposób na walkę z establishmentem?
Dlaczego grupa młodych ludzi, głównie studentów, w demokratycznym państwie dobrobytu postanowiła wejść na drogę terroryzmu? Współcześnie, kiedy terroryzm w świadomości społecznej kojarzy się głównie z organizacjami islamistycznymi, warto przypomnieć historię niemieckiej Frakcji Czerwonej Armii (Rote Armee Fraktion). RAF, w początkowym okresie znana też jako Grupa Baader-Meinhof należała do prawdziwych „pionierów" nowoczesnego terroryzmu – porwania, wymuszenia, napady na banki, by sfinansować zakup broni, zamachy bombowe na kwatery wojskowe czy wreszcie związki z bliskowschodnimi terrorystami. RAF wywarła wpływ na wiele innych grup terrorystycznych, działających w różnych państwach świata. Zresztą również dziś można znaleźć przykłady ugrupowań, które – świadomie lub nieświadomie – powielają wzorce, zapoczątkowane przez terrorystów niemieckich. A korzeni RAF można dopatrywać się w buncie studenckim roku 1968.
Droga do terroryzmu
Burzliwe wydarzenia i masowe protesty końca lat 60. miały wpływ na młodych ludzi, którzy postanowili wejść na drogę przemocy i stworzyć organizację terrorystyczną. W latach 1966–1968 w Republice Federalnej Niemiec rządziła tzw. wielka koalicja (partie polityczne CDU/CSU z SPD), co oznaczało, że w parlamencie praktycznie nie było opozycji. Studenci protestowali przeciwko „wielkiej koalicji", którą uważali za zagrożenie dla demokracji i wzywali do zorganizowania APO (Ausserparlamentarische Opposition – Opozycja Pozaparlamentarna). Protestowali przeciwko „pokoleniu ojców", czyli przeciw pokoleniu odpowiedzialnemu za tragedię II wojny światowej, przeciwko polityce zagranicznej RFN i USA (zwłaszcza przeciw wojnie w Wietnamie) oraz przeciw niesprawiedliwości społecznej i kapitalizmowi jako takiemu.
W latach 60. w RFN rozwijała się kulturalno-rewolucyjna opozycja, czerpiąca wzorce ideologiczne z marksizmu i leninizmu oraz komunistycznych ugrupowań lat 20. i 30. Wpływ na nią miała również teoria anarchizmu oraz ruch amerykańskich beatników. Jeszcze przed pierwszymi zamieszkami studenckimi w drugiej połowie lat 60., w roku 1962 odbyły się demonstracje przeciwko rządowi niemieckiemu. W roku 1962 miała miejsce również tzw. Spiegel Affäre, która stała się jednym z najbardziej spektakularnych przykładów ingerencji państwa w wolność prasy, postrzeganej jako fundament państwa demokratycznego. Aresztowanie Rudolfa Augsteina, wydawcy „Der Spiegel" oraz p.o. redaktora naczelnego Conrada Ahlersa po opublikowaniu artykułu na temat wyników manewrów NATO, i postawienie im zarzutu zdrady tajemnicy państwowej rozpoczęło chyba największą w historii prasy niemieckiej aferę, w wyniku której minister obrony Franz Joseph Strauss podał się do dymisji (a dziennikarze zostali zwolnieni z zarzutów).
Na jesieni 1962 r. doszło do fali demonstracji – studenci w całej RFN protestowali przeciw ograniczaniu wolności prasy. Do takich masowych demonstracji przeciwko działaniom rządu doszło po raz pierwszy w historii powojennej kraju. Media niemieckie komentowały jednogłośnie, że sposób postępowania wobec „Der Spiegel" byłby nie do pomyślenia w innych państwach prawa.
Pełny artykuł Katarzyny Maniszewskiej możecie przeczytać w drugim numerze „Historii bez Tajemnic".
Ilustracja: Chociaż w akcjach protestacyjnych w Niemczech brały udział dziesiątki tysięcy osób, radykalne działania RAF przyciągnęły raptem 300 osób. Na zdjęciu materiały propagandowe organizacji, fot. Rijndaal (CC BY-SA 4.0).
powrót