Mossad potrafi eliminować wrogów państwa Izrael... metodami skutecznymi, definitywnymi. Jednak zdarzają się też wpadki. Tak było w przypadku jednego z liderów Hamasu Khaleda Meshala.
W środę 30 lipca 1997 r. na targu w centrum Jerozolimy pojawiło się dwóch młodych Palestyńczyków. Mieli ze sobą pokaźnych rozmiarów torby. Pierwszy z nich zdetonował bombę prawie w samo południe. Drugi poczekał, kiedy na miejsce zamachu dotarły pierwsze karateki i izraelska policja. Wtedy targowiskiem Mahane Yehuda Market wstrząsnęła kolejna eksplozja. Bilans samobójczego zamachu był tragiczny: zginęło szesnastu Izraelczyków, a ponad stu siedemdziesięciu odniosło rany. W niecałą dobę po eksplozjach izraelska tajna służba bezpieczeństwa wewnętrznego Szabak zidentyfikowała dwóch zamachowców samobójców jako bojowników militarnego skrzydła Hamasu. Premier Benjamin Netanjahu w trybie pilnym zwołał posiedzenie gabinetu bezpieczeństwa narodowego w celu uzyskania zgody na akcję odwetową wobec Hamasu. Atak miał być wymierzony w ważną figurę z kierownictwa organizacji. Następnego dnia po obradach gabinetu bezpieczeństwa narodowego szef Mossadu Danny Yatom przedstawił premierowi potencjalne osoby do likwidacji. Byli to jednak członkowie Hamasu ze średniego szczebla, głównie rezydenci z Europy i Stanów Zjednoczonych. Netanjahu chciał kogoś bardziej istotnego, aby odwet mocno zabolał organizację terrorystyczną, próbującą zmusić Państwo Izrael do szeroko idących ustępstw. Yatom musiał zatem przedstawić inne nazwiska, które tym razem zadowoliłyby szefa izraelskiego rządu. Kiedy szef Mossadu ponownie zjawił się w biurze Netanjahu, na liście znajdowały się następujące nazwiska: Khaled Meshal, Mohammed Naza, Ibrahim Usah i Mussa Abu-Marzouk. Pierwsza trójka była całkiem anonimowa dla premiera. Tylko nazwisko Marzouka szef rządu kojarzył z wcześniejszych raportów Mossadu. Posiadający obywatelstwo Stanów Zjednoczonych Abu był czołową personą Hamasu w Jordanii. Jednak na liście Mossadu to nie on zajął pierwsze miejsce. Na zaszczytnym pole position znalazł się Khaled Meshal. Był to celowy zabieg Mossadu, aby nakierować Netanjahu właśnie na tę konkretną osobę. Dlaczego? Odpowiedź wydaje się prosta: Meshal był określany w raportach jako „miękki" cel. Odpowiadał za kwestie propagandowe i nie zwracał na siebie większej uwagi. Nie był również zbyt silnie ochraniany w Ammanie. Ponadto zamachy terrorystyczne, które przeprowadzało militarne skrzydło Hamasu, były zatwierdzane przez Damaszek, a nie przez rezydentów w stolicy Jordanii. Od 1994 r. Amman był swego rodzaju ziemią niczyją. Kiedy ówczesny premier Izraela Icchak Rabin zawarł traktat pokojowy z jordańskim królem Husajnem I, siły wywiadowcze obydwu państw nie operowały na swoim terenie. Oczywiście kilku agentów znajdowało się po obu stronach granicy i gromadziło informacje wywiadowcze, jednak zarówno Tel Awiw jak i Amman przymykały na to oko z cichą aprobatą. Mossad oraz Netanjahu zdawali sobie sprawę, że wybór Khaleda jest w pewnym senacie najmniejszym wymiarem kary dla Hamasu, a z drugiej ryzykownym zadaniem, które mogłoby podkopać bardzo kruchy rozejm izraelsko-jordański. Wybierając na cel Meshala, Netanjahu wydał polecenie, aby likwidacja przebiegła w sposób całkowicie bezgłośny, śmierć powinna być gwałtowana, ale wyglądać na naturalny zgon, a w najgorszym przypadku być zakwalifikowana jako z niewyjaśnionych okoliczności. W skrócie: Izrael musiał działać asekuracyjnie, ale skutecznie.
Trucizna i żonglerka puszkami z colą
Yatom, od czasu wydania dyspozycji przez Netanjahu, zastanawiał się, jaki sposób likwidacji Meshala będzie najbardziej zbieżny z wizją premiera. Szef Mossadu był zwolennikiem klasycznych metod: ładunek wybuchowy podłożony pod auto lub snajper z karabinem. Jednak akcja w Ammanie miała być bezgłośna i wręcz niewidzialna. Należało zrobić wszystko, aby relacje izraelsko-jordańskie pozostały na takim samym poziomie jak przed podjęciem decyzji o eliminacji Meshala.
Pełny artykuł Konrada Szelesta możecie przeczytać w pierwszym numerze „Historii bez Tajemnic".
Ilustracja: W 1997 r. kierującemu komórką Hamasu w Ammanie Khaledowi Meshalowi udało się uniknąć śmierci z rąk agentów Mossadu, a siedem lat później został przywódcą całej organizacji, fot. Trango (CC BY 3.0).
powrót