Ksiądz Jerzy Popiełuszko znajdował się na celowniku Służby Bezpieczeństwa od samego początku swojej działalności jako kapelan NSZZ „Solidarność" w Warszawie. Zainicjowane przez niego w 1982 r. comiesięczne msze święte za ojczyznę w kościele św. Stanisława Kostki gromadziły tłumy wiernych nie tylko z Warszawy, ale i z całej Polski. W płomiennych kazaniach ksiądz Popiełuszko wyrażał sprzeciw wobec bezprawia i przemocy, stając w obronie praw człowieka i katolickich wartości. Na odpowiedź komunistycznych władz na szkodliwą ich zdaniem działalność księdza nie trzeba było więc długo czekać.
W ramach sprawy o kryptonimie „Popiel" księdza Jerzego Popiełuszkę inwigilowało co najmniej czterech tajnych współpracowników SB. Zorganizowano rewizję w jego mieszkaniu, w czasie której znaleziono m.in. podrzucone przez esbeków materiały wybuchowe, wielokrotnie go przesłuchiwano, jak również zorganizowano medialną nagonkę na jego osobę, aby zniechęcić wiernych do chodzenia na organizowane przez niego nabożeństwa. We wrześniu 1984 r. generał Wojciech Jaruzelski, I sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, miał zaś powiedzieć w rozmowie z ministrem spraw wewnętrznych Czesławem Kiszczakiem: „Załatw to, niech on nie szczeka".
Już 13 października 1984 r. samochód, którym jechał ksiądz Jerzy Popiełuszko, został zaatakowany przez nieznanych sprawców. Rzucili oni w szybę auta kamieniem, lecz kierowcy w porę udało się uciec. Już wówczas funkcjonariusze SB planowali zabić niewygodnego dla komunistycznego reżimu duchownego. Swój plan zrealizowali 19 października 1984 r., kiedy ksiądz wracał do Warszawy z Bydgoszczy, gdzie gościł w parafii Świętych Polskich Braci Męczenników. W miejscowości Górsk koło Torunia Popiełuszko został uprowadzony przez funkcjonariuszy Samodzielnej Grupy „D" Departamentu IV MSW, którzy, udając pracowników ruchu drogowego, zmusili księdza do wyjścia z samochodu, a następnie pobili go i wrzucili do bagażnika. Ksiądz próbował się wydostać, więc skatowali go do nieprzytomności i związali. Około północy zatrzymali się zaś we Włocławku i wrzucili – prawdopodobnie jeszcze wówczas żyjącego – księdza Jerzego Popiełuszkę do Wisły. Zwłoki duchownego zostały wyłowione dopiero 30 października 1984 r.
Tragiczna śmierć księdza Popiełuszki była dla Polaków ogromnym wstrząsem, a uroczystości pogrzebowe 3 listopada 1984 r. w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu stały się wielką antykomunistyczną manifestacją, w której wzięło udział prawie milion osób. W toczącym się od grudnia 1984 r. do lutego 1985 r. procesie toruńskim za zabójstwo księdza skazano trzech oficerów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych: kpt. Grzegorza Piotrowskiego, por. Leszka Pękalę i por. Waldemara Chmielewskiego, a za sprawstwo kierownicze ich przełożonego płk Adam Pietruszka. Do dziś nie zostało wyjaśnione, kto podjął decyzję o zabiciu duchownego, a wiele informacji dotyczących przebiegu zabójstwa budzi kontrowersje wśród badaczy.
Autor: Marek Teler / Zdjęcie: Wikimedia Commons (domena publiczna)
powrót