Pechowy ogrodnik i aleja Grozy
Przy alei Szucha w Warszawie pod numerami 23 i 25 stoją dwa monumentalne gmachy. Współcześnie goszczą one siedziby ministerstw: MSW i MEiN. Niestety to nie instytucjom polskiej władzy aleja Szucha zawdzięcza swoją ponurą, okupacyjną sławę. Jak pisze Piotr Wierzbicki, w artykule „Aleja grozy":
W potwornej rzeczywistości okupacji hitlerowskiej w Warszawie czasowniki takie jak „aresztowali", „zawieźli", „przesłuchiwali", „zakatowali", „zamęczyli", „zamordowali" bardzo często łączyły się w dalszej części wypowiadanego zdania z okolicznikiem „na Szucha". Dożywają swoich dni nieliczni już przedstawiciele pokolenia, dla którego aleja Szucha znaczyła o wiele więcej niż tylko ulica. Jej nazwa wywoływała uczucie bolesnego dreszczu jeszcze wiele lat po wojnie, choć oficjalnie przez prawie 5 dekad była nieobecna, bo w 1946 r. stała się aleją I Armii Wojska Polskiego (dawną nazwę przywrócono w 1992 r.). Szkoda, że na te kilkadziesiąt lat usunięto z miejskiej przestrzeni zasłużonego dla Warszawy architekta i ogrodnika, współpracującego w drugiej połowie XVIII w. przy tworzeniu Osi Stanisławowskiej, a więc i drogi, która później stał a się ulicą jego imienia, ale czy można dziwić się, że ta zmiana nie była uznawana za zbytnio kontrowersyjną? Może nazwisko Bogu ducha winnego Jana Krystiana Szucha musiało zniknąć, aby nie jątrzyć tej potwornej okupacyjnej rany? Trzeba też jednak dodać, że PRL-owska nazwa nie okazała się zbyt praktyczna ze względu na podobieństwo do istniejącej od lat 20. na Żoliborzu al. Wojska Polskiego, co powodowało liczne pomyłki.
Okupacyjna kariera alei Szucha rozpoczęła się 1 października 1939 r. Tego dnia od wczesnych godzin rannych oddziały polskie, odchodzą ce do niewoli, opuszczały Warszawę ulicami Puławską i Wolską. Natomiast z Jabłonny nadjechała IV Grupa Operacyjna Policji Bezpieczeństwa (Einsatzgruppe IV der Sicherheitspolizei und des Sicherheitsdienstes), która około 6.30 zajęła gmachy nr 23 i 25, choć możliwe, że ten drugi początkowo znalazł się pod kontrolą Wehrmachtu, a Einsetzgruppe znalazła się w nim dopiero po kilku dniach. Niemcy oczywiście nie działali na ślepo, Einsatzgruppe nie krążyła przecież po mieście i nie wybierała przypadkowych budynków na zasadzie: „O! To wygląda jak w Berlinie, to bierzemy".
(całość artykułu w Skarpa Warszawska, 4/2021)