O powieści Smak zła, opartej na prawdziwych losach testerek żywności spożywanej przez przywódcę III Rzeszy Adolfa Hitlera, z prof. Eugeniuszem Cezarym Królem rozmawia Marek Teler.
Marek Teler: Książka Smak zła Tony'ego Asplera i Gordona Pape'a, do której napisał Pan posłowie, opowiada o testerkach żywności trafiającej na stół przywódcy III Rzeszy Adolfa Hitlera. Jakie zatem potrawy najczęściej spożywał Führer?
Eugeniusz Cezary Król: Z zachowanych materiałów źródłowych wiadomo, że Hitler preferował dania jarskie. Miał spore kłopoty z przewodem pokarmowym, a zwłaszcza z żołądkiem, w związku z czym unikał cięższych potraw. Gotowano mu rzeczy delikatne – miał swoje preferencje, jeśli chodzi o ulubione potrawy, np. bulion warzywny z knedlami w kaszy mannie, gulasz, ale warzywny, czy szparagi w sosie holenderskim. Lubił ryż i pieczoną czerwoną paprykę, unikał natomiast mięsa w różnych postaciach, nawet mięsa białego. Z biegiem czasu jego przewód pokarmowy coraz bardziej niedomagał, więc korzystał z pomocy lekarza, Theodora Morella, który okazał się szarlatanem. Karmił go różnego rodzaju lekami, które przypominały raczej używki czy narkotyki, a jego dieta stawała się coraz bardziej rygorystyczna. To było błędne koło – z jednej strony starał się pościć i odżywiać jak najzdrowiej, z drugiej strony dostawał leki czy raczej narkotyki, które ograniczały jego dietę. Pod koniec życia Hitler był już właściwie wrakiem, jeśli chodzi o stan zdrowia.
M.T.: Główna bohaterka książki Smak zła Gretchen von Bismarck jest postacią fikcyjną, ale jej losy oparte są na historiach prawdziwych testerek. Z jakich kręgów wywodziły się te kobiety i w jaki sposób były werbowane?
E.C.K.: Wiadomo, że były to piękne i powabne kobiety, natomiast podejrzewam, że ich bliższa charakterystyka nie jest znana. Ich los był w dużej mierze tragiczny, bo z tych czternastu testerek bodajże trzynaście wojny nie przeżyło. Jedyna, która przetrwała – Margot Woelk – ukrywała się przed dziennikarzami i dopiero po latach opowiedziała swoją historię. Książka Smak zła w oparciu o te prawdziwe wspomnienia stwarza taką hipotetyczną Esterkę, która w znacznym stopniu wywodzi się z fantazji autorów, a w mniejszym stopniu z rzeczywistych wydarzeń.
M.T.: Czy wiadomo, kiedy u przywódcy III Rzeszy pojawiła się obsesyjna obawa przed otruciem – towarzyszyła mu od samego początku rządów czy pojawiła się dopiero w czasie wojny?
E.C.K.: Trudno jest uchwycić konkretny moment, kiedy popadł on w tego rodzaju obawy. Ostrożność, jeśli chodzi o korzystanie z pożywienia, demonstrował już w okresie międzywojennym. W czasie wojny ta obawa o własne życie jeszcze bardziej wzrosła i stała się rodzajem fanatyzmu. Jest to zresztą domeną bardzo wielu dyktatorów, którzy obawiają się nawet najbliższego otoczenia.
M.T.: Wiemy, że były próby zgładzenia Hitlera, jak choćby zamach w Wilczym Szańcu, ale większość z nich miała charakter gwałtowny i „wybuchowy". Czy któryś z planowanych zamachów wiązał się z otruciem dyktatora?
E.C.K.: Znam historię dwudziestu kilku prób zamachów na Hitlera i według mnie tylko jedna z nich, przygotowywana zresztą w trybie alternatywnym przez Brytyjczyków na terenie rezydencji Hitlera w Berghofie, przewidywała dolanie trucizny do ulubionego soku jabłkowego Führera. Pomysł ten zarzucono, pozostałe plany przewidywały rozwiązania gwałtowne. Wychodził on jednak z tych prób zamachów obronną ręką i coraz bardziej upewniał się w przekonaniu, że jest chroniony przez Najwyższego Stwórcę.
M.T.: Czyli można uznać, że obawy Hitlera dotyczące otrucia były nieuzasadnione?
E.C.K.: Można to ująć i tak. Myślę, że z biegiem czasu starał się po prostu asekurować na wszystkie możliwe sposoby. Generalnie był po prostu osobą ostrożną. Poza tym miał słabe zdrowie, jeśli chodzi o system trawienny, co zapewne zwielokrotniało jego lęki.
M.T.: W książce Smak zła mamy też przedstawione sylwetki prawdziwych przywódców III Rzeszy – poza Hitlerem m.in. architekta Alberta Speera. Po wojnie zbudował on wokół siebie mit „przyzwoitego narodowego socjalisty". A jak było naprawdę?
E.C.K.: To był człowiek, który umiał się urządzić. W swoich powojennych publikacjach, a napisał ich kilka, kreował się na człowieka reprezentującego liberalny odłam narodowego socjalizmu. Był wybitnym fachowcem, który w pewnym momencie przeciwstawił się Hitlerowi, gdy ten pod koniec istnienia III Rzeszy żądał polityki spalonej ziemi. W książce Smak zła jest nawet przedstawiony jako jedna z osób dążących do wykonania zamachu na dyktatorze. Autorzy poszli trochę dalej aniżeli sam Speer, który nigdy nie twierdził, że chciał się zamachnąć na Führera. Trzeba przyznać, że był sprawnym architektem, ale też chciał pozostawić po sobie świadectwo przyzwoitego człowieka, który nie należał do grupy najbardziej agresywnych przedstawicieli elity władzy III Rzeszy. To mu się niestety udało, bo jego publikacje zostały przyjęte ze zrozumieniem. Przeciętny odbiorca literatury o III Rzeszy sytuuje Alberta Speera wśród nazistowskich „gołębi", którzy nie chcieli przemocy i Holocaustu – chcieli III Rzeszy wspaniałej, ale zbudowanej środkami pokojowymi. To w niewielkim stopniu odpowiada prawdzie, bo Speer ponosił określoną odpowiedzialność za udział w akcie władzy i pełnienie odpowiednich stanowisk, chociażby ministra uzbrojenia i amunicji. Czy powinien był zostać surowiej oceniony w procesie w Norymberdze? To kwestia dyskusyjna. Wiadomo, że zrobił na sędziach dobre wrażenie, bo na ławie oskarżonych zaprezentował się dość liberalnie, co spowodowało, że wyszedł niemal obronną ręką z Międzynarodowego Trybunału Wojskowego.
M.T.: Stał się więc niejako architektem samego siebie...
E.C.K.: Bardzo dobrze pan to ujął – umiał skonstruować swoją postać na czas powojenny i ta postać wydała się szerokiemu kręgowi odbiorców wiarygodna.
M.T.: Wróćmy jednak do samej książki. Które zagadnienia ze Smaku zła zaciekawiły Pana najbardziej i co stanowi największą siłę tej powieści?
E.C.K.: Siłą tej książki jest niewątpliwie bardzo ciekawa fabuła, która nie jest wiernym odbiciem rzeczywistych wydarzeń, ale niewątpliwie obrazem wydarzeń prawdopodobnych. Pojawiają się w niej autentyczne postacie i jest sporo elementów rzeczywistych. Siłą jest też umiejętność powiązania elementu prawdziwego z sensacyjną akcją – w pewnym momencie ta książka zaczyna właściwie przypominać kryminał polityczny, napisany zresztą z dużą wprawą. Czytelnik gotów jest nawet uznać to, co przeczytał, za najprawdziwszą prawdę.
M.T.: Jakie zatem kryteria powinna spełniać powieść osadzona w tych realiach, aby była wartościową i odkrywczą beletrystyką?
E.C.K.: Niewątpliwie w gatunku historii alternatywnej Smak zła jest dobrym przykładem poruszania się w gąszczu zdarzeń. Obecnie panuje moda na takie alternatywne zdarzenia – to domena nie tylko literatury, ale i filmu. Pamiętam film JFK na temat zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy'ego. Film ten był tak sugestywny, że można było uwierzyć, iż przebieg tych wydarzeń odbiegał od przyjętej oficjalnie wersji. Literatura też ma dużą zdolność sugestywnego oddziaływania i warto mieć tę świadomość, przystępując do czytania takich książek. Na to też zwracam uwagę w posłowiu, pokazując np. że kiedy ukazały się sensacyjne Dzienniki Hitlera, świat o mało co nie uwierzył w ich autentyczność. Dopiero po pewnym czasie okazało się, że są falsyfikatem. Książka o testerce żywności Hitlera przynajmniej nie udaje, że jest zapisem wydarzeń autentycznych. Poza tym ma ciekawą atmosferę, która rzeczywiście może przypominać dobrą literaturę sensacyjną.
M.T.: W ostatnich latach powstaje bardzo dużo powieści historycznych osadzonych w czasach III Rzeszy i ukazujących dramaty, do których doprowadził ten reżim. Co Pana zdaniem sprawia, że powieści dotyczące hitlerowskich Niemiec cieszą się tak dużą popularnością?
E.C.K.: To jest nie tylko domena literatury związanej z III Rzeszą, ale również, choć może w innym ujęciu, literatury sowietologicznej. Niewątpliwie elementem, który podnosi temperaturę czytelnika, jest to, że w III Rzeszy doszło do wydarzeń ekstremalnych. Wieje z tych wydarzeń grozą, a groza jest dla przeciętnego odbiorcy bardzo atrakcyjnym obszarem. Możemy się na to gniewać i zżymać, ale przeciętny czytelnik sięgnie raczej do literatury popularnej i sensacyjnej niż do literatury poważnej. Jest tylko nadzieja, że po przeczytaniu takiego sensacyjnego ujęcia zechce zajrzeć – o co apeluję – do literatury przedmiotu. Być może jest ona mniej wyrazista i trudniejsza w odbiorze, ale za to jest znacznie bliższa rzeczywistości.
Książka Tony'ego Asplera i Gordona Pape'a Smak zła ukazała się 8 lutego 2023 r. nakładem wydawnictwa Bellona.
powrót