O zbrodniach III Rzeszy, odrzutowcach i diecie Adolfa Hitlera z Bartoszem T. Wielińskim rozmawia Adam Podlewski
Adam Podlewski: Dla kogo napisał Pan „Wojnę lekarzy Hitlera”? Dla miłośników historii, dobrze znających dzieje II wojny światowej czy laików, szukających w historii raczej ciekawostek?
Bartosz T. Wieliński: Jestem dziennikarzem – pracując, nie zastanawiam się, kto konkretnie przeczyta mój tekst. Artykuł prasowy, niezależnie od tego, czy ma pięć, piętnaście czy pięćdziesiąt tysięcy znaków, ma być dobry, ciekawy, wyjaśniać rzeczywistość.
Dlatego nie zadawałem sobie takiego pytania, ważniejszy był temat, który mnie „kręcił”. Jednak patrząc na rezultat, powiedziałbym, że jest to książka popularnonaukowa dla czytelników interesujących się drugą wojną światową i historią III Rzeszy. Może nawet szerzej: dla odbiorcy, którego interesują Niemcy. W książce poruszam takie aspekty niemieckiego życia, jak funkcjonowanie społeczeństwa podczas wojny, anatomia aparatu władzy, propagandy i mechanizmów terroru. Starałem się pisać przystępnym językiem i tak powstał spory reportaż historyczny.
AP: Skąd zainteresowanie „upadłymi” lekarzami?
BTW: Jako dziennikarz specjalizuję się w tematyce niemieckiej. Od wielu lat jest to mój „obszar kanoniczny”. Pisząc artykuły, i o współczesnych Niemczech, i teksty historyczne, często zajmuję się najmroczniejszymi aspektów dziejów. Kilka lat temu pisałem o akcji T4. Wtedy też po raz pierwszy natknąłem się na wzmianki o Karlu Brandcie, jednym z bohaterów mojej książki. I tak zaczęła w mojej głowie powstawać opisana historia.
AP: Czy przekonanie, że wojna jest kołem zamachowym postępu, także w medycynie, to historiograficzny mit, czy makabryczna, ale żelazna zasada dziejów?
BTW: Jest to smutna prawda: cały czas korzystamy z wynalazków opracowanych z myślą o wojnie i używanych na wojnie. Nie byłoby internetu, gdyby nie badania wojskowe nad amerykańskim systemem łączności, na tyle zdecentralizowanym, że mógłby przetrwać konflikt nuklearny. Nie latalibyśmy na wakacje samolotami odrzutowymi, gdyby nie wojskowi konstruktorzy lotniczy, notabene, pracujący głównie dla III Rzeszy. Ba!, gdyby nie doktryna wojny powietrznej, nie latalibyśmy w ogóle na taką skalę...
/Pełny wywiad z Bartoszem T. Wielińskim można przeczytać we wrześniowym numerze Historii Bez Tajemnic/
powrót