Rock and roll to nie tylko wolność i zabawa. To także – niestety – rzeczywistość, w której dochodzi do ciężkich przestępstw, w tym także zabójstw. Pierwsza krew polała się już w latach 60. I płynie do dziś.
Historię rocka pisali nie tylko muzycy, ale także managerowie i promotorzy: tacy choćby jak opiekun Elvisa „Pułkownik" Parker czy wspierający Beatlesów Brian Epstein. Nie sposób pominąć także pozostających w cieniu dźwiękowców. Trudno wyobrazić sobie utwory Beatlesów bez orkiestrowych wstawek Sir George'a Martina, a brzmienia setek rockowych kapel bez słynnej „ściany dźwięku", która wyszła ze studia nagrań, kierowanego przez Phila Spectora. Człowieka, który zrewolucjonizował sposób nagrywania muzyki i zasłynął z pracy z największymi gwiazdami rocka oraz muzyki pop. Spector produkował albumy Ike'a i Tiny Turnerów oraz pożegnalny Let It Be Beatlesów. „Washington Times" uznał go drugim po George'u Martinie najważniejszym producentem muzycznym w historii – za nim w prestiżowym rankingu znaleźli się Quincy Jones, Jeff Lynne oraz duet Brain Eno – Daniel Lanois. Z kolei muzyczny magazyn „The Rolling Stone" sklasyfikował go na 64. miejscu wśród największych artystów rocka. Spector zdobył dwie nagrody Grammy, trafił też do Rock and Roll Hall of Fame, ale... nie był łatwym facetem.
Gitarzysta Steve Van Zand, znany z gry w E Street Band Bruce'a Springsteena oraz ról gangsterów w serialach „Rodzina Soprano" czy „Lilyhammer", powiedział o nim „geniusz nieodwracalnie skonfliktowany". O co chodzi?
Jako producent Phil Spector był znany nie tylko z perfekcjonizmu, ale i wybuchów złości, co było niebezpieczne, bo stale nosił przy sobie rewolwer. Był to efekt traumy z młodości, kiedy został napadnięty przez gang, ale to, co miało koić jego lęki, stało się koszmarem dla współpracujących z nim muzyków. Grożenia bronią, przystawiania lufy do głowy, szyi lub nóg doświadczyli: Debbie Harry z grupy Blondie, Dee Dee – basista Ramones, a także spokojny Leonard Cohen.
W trakcie tych popisów broń Spectora potrafiła wypalić, o czym w emitowanym przez Netflix filmie Marianne i Leonard: Słowa miłości wspominał właśnie Cohen. Najbliżej tragedii było w roku 1974 podczas sesji nagraniowej z Johnem Lennonem. Kula minęła ucho Lennona dosłownie o centymetry i utkwiła w suficie studia.
Mijały lata, Spector coraz rzadziej brał udział w produkcji płyt, ale świat przypomniał sobie o nim i jego dziwactwach w roku 1989, kiedy wprowadzał do Rock and Roll Hall of Fame Tinę Turner. Spector wyszedł na scenę, podskakując szaleńczo do taktów „Be My Baby" grupy Ronettes, a towarzyszyło mu trzech ochroniarzy, którzy zepchnęli z drogi Tinę, by zrobić miejsce swojemu szefowi. Phil Spector wymamrotał do mikrofonu kilka słów o inauguracji prezydentury Busha, po czym wraz z ochroniarzami opuścił scenę. Można było to uznać za niezbyt udany dowcip, rodzaj ekstrawagancji, ale prawda o Spectorze wkrótce okazała się bolesna.
Ilustracja: W 2009 r. producent muzyczny Phil Spector został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności za morderstwo aktorki Lany Clarkson. Fot. Kingkongphoto & www.celebrity-photos.com (CC BY-SA 2.0).
powrót